Spotkanie autorskie z Anną Onichimowską

Dorota Brzozowska, nauczyciel bibliotekarz ZS w Sokołach

W dniu 6 grudnia br. o 10:00 redakcja Pisemka Juniora oraz uczniowie z: klasy Vb, Koła Przyjaciół Książki i Gimnastolatka (Zespół Szkół w Sokołach) uczestniczyli w spotkaniu autorskim z Anną Onichimowską.

Na początku autorkę ponad pięćdziesięciu książek dla dzieci, młodzieży i dorosłych przedstawiła Pani Małgorzata Grabowska z Biblioteki Publicznej Gminy Sokoły. Odczytała m.in. fragment autobiografii ze strony pisarki: Przyszłam na świat w Warszawie, w styczniowy poniedziałek, w drugiej połowie XX w., pod znakiem Wodnika. Podobno miałam włosy czerwone jak marchewka, jeszcze w szkole niektórzy określali mnie "ta ruda", potem to niestety, minęło. Mój ojciec był dziennikarzem, mama lekarką. To tato właśnie zaszczepił mi bakcyla podróży – sam zapuszczał się w najdalsze zakątki naszego globu. Mając sześć lat, doczekałam się brata. Ma na imię Grzegorz i zawsze mogę na niego liczyć.

Następnie Pani Onichimowska zaczęła opowiadać o sobie. Stwierdziła, że dziwną ma pracę, bo niby jest na urlopie, a tak naprawdę nieustannie w pracy, ponieważ pomysły przychodzą w nieoczekiwanych momentach i warto je zapisywać. Ucząc się w szkole nigdy nie myślała, że zostanie pisarką, gdyż jej marzeniem był balet. Jako typowa humanistka nie przepadała za przedmiotami ścisłymi, ale za to dużo czytała. Jej ulubionymi książkami 
z dzieciństwa są m.in. wszystkie utwory Janusza Korczaka, przy których niejednokrotnie się wzruszała. Doktor nauczył ją też, że dzieci trzeba traktować z szacunkiem i poważnie, bez zdrobnień, rozmawiać o ich problemach. W dzieciństwie zaczytywała się też w książkach Astrid Lindgren, później pokochała Muminki Tove Janson i Kubusia Puchatka Alana Aleksandra Milne’go. Pani Anna wspomniała również o absurdalnej, ale ciekawej książce Ericha Kästnera pt. 35 maja albo jak Konrad pojechał konno do mórz południowych. Wzruszała się, czytając Lesse, wróć! Erica Knighta oraz Serce Edmunda de Amicisa.

Pisarka mówiła nam również o swojej twórczości. Dowiedzieliśmy się na przykład, że niektóre z jej książek mają kolejne części. Na okładkach książek jest podana autorska strona www.annaonichimowska.art.pl, na której jest link Kontakt – tam znajduje się adres skrytki pocztowej i email – można więc pisać listy do autorki i dzieci tak robią. Piszą, co się im podobało w książkach i proszą o kolejne części. Na przykład po przeczytaniu Dalekiego rejsu prosiły, by odnaleźć tatusia i tak powstała książka Gdzie jesteś tatusiu. Podobnie było z Duchem starej kamienicy. Jedna z dziewczynek napisała, żeby znaleźć duszkowi narzeczoną – Karolinę. Autorka skorzystała z jej pomysłu i napisała powieść Maciek i łowcy duchów. Teraz od kilku lat jeden z chłopców dopomina się o kolejną część o duszku, która powstaje, ale bardzo powoli. Ciekawostką jest fakt, że niektóre dzieci przysyłają nawet prezenty bohaterom, np.: słodycze, świecidełka, a nawet kupon do Mc Donalda.

Pani Onichimowska powiedziała, że pewnego dnia dostała również list od Jacka. Myślała, że to mały chłopiec, a okazało się, że ma dwadzieścia siedem lat i zaproponował jej współpracę przy pisaniu scenariuszy. Za jeden z nich, do Dnia czekolady, dostali główną nagrodę w Kann i Jacek Błąwut zaczął kręcić film. Będzie można go obejrzeć w przyszłym roku w kinach studyjnych, gdyż to produkcja bardziej artystyczna niż komercyjna.

Podczas spotkania dowiedzieliśmy się również, że ulubioną formą pisarską słynnej autorki są opowiadania. Przykładem takiej książki jest Najwyższa góra świata, która została wpisana na Honorową Listę H. Ch. Andersena dla najwybitniejszych pozycji dla dzieci i młodzieży.

Pani Anna zaprezentowała nam także najnowszą książkę Prawie się nie boję z cyklu Bulbes i Hania Papierek, która została nominowana do Książki Roku Polskiej Sekcji IBBY. Pisarka zapytała czego my się boimy. Z sali padły odpowiedzi: ciemności, koszmarów, pająków, węzy, samotności. Druga pozycja z cyklu będzie opowiadała o wstydzie.  Autorka ponownie nawiązała z nami dialog, tym razem pytając o pomysły na kolejne książki. Oto nasze propozycje: o radościach, o marzeniach, o smutkach.

Następnie rozmawialiśmy o roli tytułu – powinien przykuwać uwagę, zapadać w pamięć, zawierać tajemnicę. Dowiedzieliśmy się, że o tytule bardzo często decyduje wydawca, bo musi książkę sprzedać. Największy problem z tytułem Pani Ania miała w przypadku pozycji dla młodzieży portretującej dziesięciu piętnastolatków z różnych stron świata. Autorka powieści nadała tytuł Piętnaście lat na ziemi – wydawca był przeciwny, aż w końcu podczas pewnego spotkania autorskiego czytelniczka po burzy mózgów wymyśliła Dziesięć stron świata. Ten tytuł spodobał się wszystkim. W tym momencie pisarka przeczytała tytuły krótkich rozdziałów z Zasypianek. Okazały się bardzo oryginalne. Mieliśmy wybrać jeden, aby Pani Onichimowska mogła przeczytać opowiadanie w całości. Najwięcej głosów dostała Zasypiania za 2 złote. Okazało się, że Pani Anna w dzieciństwie miała seryjne, nieprzyjemne sny, których się bała – ta zasypiania była też o chłopcu, któremu śniły się schody bez końca.

W końcu przyszedł czas na pytania uczniów, które zadawała nie tylko nasza redakcja, ale też inne dzieci.

Ile lat miała Pani, kiedy zaczęła pisać? Zaraz po studiach. Pierwszą książką dla dzieci były wiersze pt.: „Gdybym miał konia”.

Dla jakiego odbiorcy woli Pani pisać – dzieci, młodzieży czy dorosłych? Czym to pisanie się różni? Pisanie różni się problemami i językiem. Ja lubię zmieniać odbiorcę. Kiedy napiszę trudną książkę dla młodzieży, to następna musi być wesoła – dla dzieci.

Którą z własnych książek lubi Pani najbardziej? Żadnej się nie wstydzę, ale najbardziej dla dzieci polecam: „Piecyk, czapeczka i budyń”; „Sen, który odszedł”; „Prawie się nie boję”; „Koniec świata i poziomki” (do tej książki bym się nawet mogła przenieść).

Czy historie opisane w Pani książkach oparte są na faktach czy tylko na wyobraźni? W każdej książce jest trochę mnie, ale najwięcej w powieści Krzysztofa Pączka droga do sławy – tam główny bohater przezywa takie historie jak kiedyś ja w szkole.

Co czuła Pani, pisząc Daleki rejs? Ciekawość. Nie lubię znać zakończenia książki, którą piszę. Czułam, że bohaterowie są autentyczni i sama nie wiedziałam, co z tego wyniknie. Poza tym forma listów ułatwia komunikację między bohaterami. Łatwiej jest napisać o swoich uczuciach, niż powiedzieć to drugiej osobie w oczy.

Trzy Pani książki zostały opublikowane w Finlandii po szwedzku. Ich współautorem jest Tom Paxal. Czy trudno pisze się książki w obcym języku, na dodatek z inna osobą? Ja nie pisałam w obcym języku. Pisaliśmy w ten sposób, że wymyślaliśmy wspólnie historie w języku angielskim, a zapisywaliśmy je każdy w swoim rodzimym. Dopiero uczę się szwedzkiego i nie mogłam przeczytać osobiście oryginału wydanego w Finlandii.

Osiągnęła Pani wiele sukcesów w dziedzinie literatury. Jaka ma Pani dla nas radę, aby nie uderzyła nam woda sodowa do głowy, kiedy cos nam się uda? 
Po prostu ważne jest w życiu to, co będzie, a nie to, co było. Nie można spoczywać na laurach, tylko trzeba iść do przodu, realizować kolejne pomysły.